niedziela, 13 lutego 2011

„Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to chętnie bym popatrzył”

Te słowa wypowiedziane w TVN24 przez posła PO Roberta Węgrzyna wywołały istną burzę w zaścianku zwanym Polską. Krytykują ci z prawa oburzeni obscenicznością wypowiedzi posła, jak i ci z lewa twierdząc, że obraża homoseksualistów. Oczywiście jedni i drudzy wykorzystują okazję, aby pod byle pretekstem dowalić partii rządzącej.


A ja będę bronić posła Węgrzyna. I to wcale nie dlatego, że jest z PO. W tej sprawie broniłbym nawet Prezesa, choć nie czuję do niego żadnej sympatii. Ale broniłbym go, ponieważ nie trawię zaściankowości, małostkowości i obłudy.


Wypowiedź posła miała charakter żartu. Można mieć zastrzeżenia do poczucia humoru posła, ale nic więcej. Prawice rzuciła się na niego za deklarację, że mógłby popatrzeć na sceny z lesbijkami (ale chyba za „danie sobie spokoju z gejami” powinna go pochwalić). Obłuda polega na tym, że takie filmy i obrazki ogląda w Internecie pół Polski i pół świata (a może i więcej). Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że strony pornograficzne są najczęściej odwiedzanymi stronami w sieci (głównie przez mężczyzn – to prawda). Dlatego wrzawa na prawicy jaka powstała po wypowiedzi posła świadczy albo o wyalienowaniu się krytykujących z rzeczywistości, albo o ich obłudzie. Ciekawe czy każdy z tych świętoszków może z ręka na sercu przysiąc, że nigdy nie oglądał pornografii, nie opowiadał albo nie zaśmiewał się słuchając obscenicznych kawałów?


Tu mała dygresja. Przypomina mi się oburzenie na posłankę Renatę Beger, która na pytanie czy lubi seks odpowiedziała żartem: „jak koń owies”. Wspomniała jeszcze, że ma „kurwiki w oczach”. Renatka nie była z mojej bajki, ale mnie wcale jej wypowiedź nie oburzyła. Nareszcie ktoś z polityków okazał się normalnym, nienapuszonym człowiekiem. Lubię ludzi szczerych i dowcipnych, nawet jeśli są z Samoobrony. Natomiast nie znoszę zakłamanych, pruderyjnych gburów. Koniec dygresji.


Z kolei na lewicy poprawność polityczna bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Oburza się europoseł Siwiec pisząc: "Poseł Węgrzyn (PO) na knajackim luzie wyjawił swój stosunek do związków partnerskich, pornosów z »lisbijkami« i kilku innych kwestii". Oburza się przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, p. Wanda Nowicka, która twierdzi, że „wypowiedzi posła są obraźliwe i świadczą o jego wielkim cynizmie, dlatego, że to właśnie dzięki nim istnieje on w sferze publicznej. On istnieje w mediach tylko dzięki takim wypowiedziom. Kto o nim słyszał wcześniej?”



Ja też zapytam: a kto słyszał o pani Nowickiej? Nawet wyborcom SLD jej osoba była tak mało znana, że nie głosowali na nią, gdy w latach 2001 i 2005 bezskutecznie ubiegała się o wybór na posła i senatora (z rekomendacji SLD).



Ale to była kolejna dygresja. Wracając do tematu: co jest obraźliwego w zdaniu „z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to chętnie bym popatrzył” ? Kogo to zdanie ma obrażać? Czy gejów, bo ich Węgrzyn olewa, woląc patrzeć na lesbijki? Czy wysłanie sygnału o preferowaniu płci przeciwnej i braku zainteresowania płcią własną jest zdaniem lewicy naganne? Ja myślałem, że to dobrze, ale teraz zaczynam mieć wątpliwości.


A tak na poważnie: utwierdzam się w przekonaniu, że nie szczere oburzenie, a jedynie chęć windowania własnych słupków w sondażach jest powodem fali krytyki na wypowiedź Węgrzyna, który nota bene swój stosunek do homoseksualizmu przedstawił w tym zdaniu:



- Natura ludzka i człowiek jest tak skonstruowany, że powinien on żyć w związku partnerskim zgodnie z naturą. Jak ktoś chce inaczej, to jest jego problem, ale niech się z tym nie obnosi.



Bardzo trafna wypowiedź i całkowicie się z nią zgadzam. Jestem przeciwny piętnowaniu ludzi o skłonnościach homoseksualnych, ale równocześnie zniesmacza mnie nachalne manifestowanie przez nich swojej odmienności. To są sprawy intymne i afiszowanie się z tym przy każdej okazji jest niepotrzebne. W tym kontekście dziwię się ludziom lewicy, którzy z uporem chcą im takie prawo zagwarantować.


W końcu do chóru krytyków posła Węgrzyna przyłączyli się nawet niektórzy jego koledzy partyjni. Myślę, że z tchórzostwa. Zmasowana, nie przebierająca w środkach nagonka na PO prowadzona od wielu miesięcy przez opozycję doprowadziła do tego, że z obawy przed spadkiem popularności swojej partii niektórzy jej członkowie są gotowi spalić na stosie kolegę tylko za to, że powiedział prawdę, która nie spodobała się opozycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na luzie ;e