środa, 13 kwietnia 2011

Czy na pewno dobrze całujesz?

Męskim okiem

Jak powinien wyglądać idealny pocałunek? Wydaje ci się, że jesteś mistrzem w całowaniu, a tymczasem Twoja partnerka może mieć zupełnie inne zdanie na ten temat. Dlaczego? Bo pod względem oczekiwań, ale także preferowanych technik nasze płcie znacznie się od siebie różnią.

Sprawę zbadali dokładnie naukowcy z Albright College w Pensylwanii. Odkryli, że dla facetów najlepsze pocałunki to te namiętne. Natomiast zdaniem pań pocałunek jest tym lepszy im dłuższy. Bo pocałunek to więź, spotkanie - musi więc trwać. Może być też celem samym w sobie.

Panowie natomiast całują się w drodze do celu - którym jak łatwo się domyślić jest seks. Pocałunek ma być więc szybki i namiętny, ma rozbudzić partnerkę, by można było pójść następny krok dalej.

Co za tym idzie - serce kobiety zdobyć może ten, kto potrafi się całować. Natomiast ktoś kto całuje się kiepsko, jakich cudów nie dokonywałby w sypialni, jest na przegranej pozycji. Dla pań nieumiejętne, nieudane pocałunki mogą być powodem rozstania. Co innego mężczyźni - ci nie zwracają specjalnej uwagi na kobiece umiejętności w całowaniu. Prą do przodu i to, że partnerka nie umie się całować nie stanowi dla nich przeszkody. Byleby umiała się kochać. Bo to, że po pocałunku dochodzi do czegoś więcej, jest dla facetów czymś do tego stopnia naturalnym, że jeśli do niczego nie dochodzi, są w ciężkim szoku.




I nie ma w tym przypadku znaczenia, czy z całowaną kobietą znają się długie lata, czy pięć minut. Czy są z nią w zażyłych stosunkach, czy właśnie ją poznali. Tymczasem w przypadku pań pocałunek z kimś przed chwilą poznanym zazwyczaj nie wystarczy, by doszło do zbliżenia.

Naukowcy dowiedli, że w kwestii całowania różnimy się nawet na poziomie czystej fizjologii. Mężczyźni preferują bowiem pocałunki mokre, z dużą ilością wymienianej śliny. Kobiet niestety absolutnie to nie kręci. Na nasze usprawiedliwienie można w tej kwestii przywołać jedynie inne badania naukowe, które dowodzą, że mężczyzna w czasie pocałunku przekazuje kobiecie swoją ślinę, a w niej - testosteron, który podnosi poziom jej podniecenia.

No cóż, z powyższych analiz wynika, że warto zrewidować własne poglądy dotyczące całowania. Choćby po to, by uzmysłowić sobie, że całowanie wcale nie musi być wstępem do "numerka". Innymi słowy - że od jednych warg do drugich czasami wiedzie długa i daleka droga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na luzie ;e